i pobiegł do podziemi za Bonneville’m i Paskal’em, którzy oświetlali drogę. Ludwik Renaud, Achilles, Lwie-Serce i Kacper podążyli za nim.
Berta zamknęła drzwi za nimi.
Zauważyła, że baron Michel nie był pomiędzy zbiegami.
Margrabia Souday śledził wzrokiem zbiegów, dopóki nie znikli w kaplicy, poczem wydał wielki okrzyk ulgi i powrócił do przedsionka.
Ale, zamiast przejść z przedsionka do salonu, przeszedł z przedsionka do kuchni.
Wbrew wszelkim swoim zwyczajom i ku wielkiemu zdumieniu kucharki, zbliżył się do komina, podniósł starannie pokrywę każdego rondla, zapewnił się, że żadna potrawka nie jest przypalona, kazał cofnąć rożny, żeby zbyt silny ogień nie osmalił pieczeni, powrócił do przedsionka, z przedsionka, udał się do jadalni, obejrzał butelki, kazał podwoić ich liczbę, spojrzał czy stół jest nakryty jak należy, i, zadowolony z tego przeglądu, powrócił do salonu.
Tu zastał obie córki; pilnowanie bramy zamkowej powierzone zostało Rozynie, której cała misya polegała zresztą na pociągnięciu sznurka za pierwszem uderzeniem młotka.
Obie siedziały przy kominku; Marya była niespokojna, Berta rozmarzona. Obie myślały o Michale.
Marya przypuszczała, że młody baron podążył za hrabią Bonneville’m i Petit-Pierre’m i cała pochłonięta była myślami o zmęczeniu, jakie znieść będzie musiał, o niebezpieczeństwach, na jakie się narazi.
Berta zaś, upojona była tą przejmującą radością, jaka następuje po objawieniu miłości istoty, którą się kocha; zdawało jej się, że w spojrzeniach młodego ba-
Strona:PL Dumas - Wilczyce T1-4.djvu/290
Ta strona została przepisana.