Strona:PL Dumas - Wilczyce T1-4.djvu/302

Ta strona została przepisana.

warzywne i kwiatowe, oraz narzędzia ogrodnicze; były tam tych nasion i cebulek całe stosy, a pokrywała je gruba warstwa kurzu, tak, że za najmniejszym ruchem, wykonywanym w tej wązkiej przestrzeni, tysiące atomów pyłu unosiło się w powietrze.
Całe urządzenie izdebki stanowił warsztat stolarski; siedzenie na nim nie było bardzo wygodne, to też Michał zamienił niebawem warsztat na stos owsa nowego gatunku. Usiadł na środku tego pagórka i tam przynajmniej mógł jako tako wyciągnąć znużone członki.
Ale niedługo spoczywał Michał na tej sofie ruchomej i kolącej. Gdy powstał ze strumienia, do którego wepchnął go Guérin, pozostała mu na ubraniu spora warstwa błota i wilgoć przeniknęła do wewnątrz. Stąd wynikło, że pobyt przed ogniskiem kuchennem wydał mu się bardzo krótki; taki krótki, że wilgoć nietylko nie wyschła, ale wydała się Michałowi jeszcze bardziej przejmująca niż poprzednio. Zaczął tedy chodzić po izdebce wzdłuż i wszerz, przeklinając głupią nieśmiałość, której zawdzięczał nietylko to zimno, to zmęczenie i głód, jaki zaczynał odczuwać, ale która nadto — i to było najboleśniejsze — pozbawiała go obecności Maryi! Łajał siebie za to, że nie umiał skorzystać z tego, co tak dzielnie przedsięwziął, i za to, że zabrakło mu odwagi w chwili, gdy miał dokończyć to, co tak dobrze zaczął.
Dodajmy jednakże, nie chcąc wprowadzać w błąd, co do charakteru naszego bohatera, że świadomość popełnionego błędu nie uczyniła go odważniejszym, i że śród wyrzutów, jakich sobie nie szczędził, nie przyszło mu ani na chwilę przez myśl zejść i poprosić otwarcie margrabiego o gościnność.
Tymczasem nadeszli żołnierze i Michał, zwabiony do wązkiego okienka, wychodzącego na tyły zamku, ha-