nie wymknęła, uwięził ją w swoich dłoniach, a ponieważ i on niebardzo wiedział, co mówi, przeto ciągnął dalej:
— Jeśli nadużyłem dobroci pani, błagam, niech mi pani powie, że pani za to żalu do mnie nie ma.
— Powiem to panu, gdy pan wstanie — odparła Marya, czyniąc słaby wysiłek wycofania mu ręki, wysiłek taki slaby, że przekonał tylko Michała, iż niewola ręki owej niezupełnie była przymusowa.
— Nie — rzekł młody baron pod wpływem tego potęgującego się podniecenia, jakie wywołuje nadzieja, gdy zamienia się w pewność — nie, niech mi pani pozwoli pozostać na klęczkach. Och! gdyby pani wiedziała, ile razy, od czasu, jak panią znam, śniłem, że tak klęczę u stóp piani! gdyby pani wiedziała, ile ten sen, chociaż snem był tylko, dawał mi słodkich wrażeń, rozkosznych niepokojów... pozwoliłaby mi pani cieszyć się tem szczęściem, które w tej chwili jest rzeczywistością.
— Ależ, panie Michale — odparła Marya głosem, w którym coraz większe przebijało się wzruszenie, czuła bowiem, że dobiega do chwili, kiedy już nie będzie miała wątpliwości co do natury uczucia, jakie żywi dla niej młodzieniec — ależ, panie Michale, klęka się tak tylko przed Bogiem i przed świętymi.
— Nie wiem, przed kim się klęka — mówił młodzieniec, ani dlaczego klękam przed panią; to, czego doznaję, jest takie dalekie od wszystkiego, czego dotąd doznawałem, nawet od tkliwości, jaką żywię dla matki, że nie wiem, czemu przypisać uczucie, które każe mi uwielbiać panią... Jest w niem coś z czci, z jaką korzymy się przed Bogiem i przed świętymi. Dla mnie streszcza, się w pani świat cały i, wielbiąc panią, zdaje mi się, że cały świat wielbię.
Strona:PL Dumas - Wilczyce T1-4.djvu/310
Ta strona została przepisana.