Strona:PL Dumas - Wilczyce T1-4.djvu/320

Ta strona została przepisana.

Biesiadnicy powstali od stołu w tym stanie zadowolenia, jaki następuje zawsze po dobrze urządzonej uczcie, gdy gospodarz domu jest uprzejmy, gdy zaproszeni mają dobry apetyt, gdy wreszcie zajmująca rozmowa wypełnia przerwy w zajęciu głównem.
Proponując przejście do salonu, margrabia miał prawdopodobnie na uwadze tylko zmianę atmosfery; albowiem, wstając, rozkazał Rozynie i kucharce, by przyniosły butelki likieru i ustawiły je, wraz z kieliszkami w dostatecznej liczbie, na stole w salonie. Poczem, nucąc wielką aryę z Ryszarda Lwie Serce i nie zwracając uwagi, że generał odpowiadał mu zwrotką Marsylianki, która, według wszelkiego prawdopodobieństwa, rozlegała się po raz pierwszy pod szlachetnymi stropami zamku Souday, stary szlachcic, napełniwszy kieliszki, zamierzał podjąć zajmujący spór w sprawie traktatu, zawartego w Jaunaye — generał utrzymywał bowiem, iż nie miał on szesnastu artykułów — gdy Dermoncourt wskazał palcem zegar.
Generał, śmiejąc się, rzekł, iż podejrzewa czcigodnego szlachcica, że ten pragnie oszołomić wrogów swoich rozkoszami nowej Kapui, a margrabia, przyjmując żart z wielkim taktem i smakiem, skwapliwie zaspokoił życzenia swoich gości i zaprowadził ich do przeznaczonych dla nich pokojów; poczem udał się do swojej sypialni.
Margrabia, podniecony wojowniczym nastrojem swojego ducha, i rozmową, jaką prowadził przez wieczór, śnił o samych walkach. Uczestniczył w bitwie, wobec której bitwy pod Torfou, Laval i Saumur były dziecinną igraszką; poprzez grad kul i pocisków prowadził dywizyę do ataku na redutę i zatykał biały sztandar