— Tak, dobrze — odparł margrabia, z miną znawcy. — A potem?
— Potem?
— Tak.
— Zbadałem te odciski; były tam ślady nóg męskich wszelkich kształtów, buty, kamasze, trzewiki podkute; wreszcie między temi wszystkiemi nogami męskiemi, spostrzegłem nogę kobiecą wązką i drobną, istną stopę Kopciuszka, pomimo podkutych trzewików, w jakie była obuta.
— Dosyć, dosyć, dalej.
— Dlaczego?
— Bo jeśli się pan dłuższą chwilę nad tym podkutym trzewikiem zatrzyma, gotów pan się w nim zakochać.
— Fakt jest, że radbym bardzo mieć go w ręku. Może to nastąpi! Ale na stopniach u wejścia do kaplicy i na płytach kamiennych wewnątrz ślady stały się dopiero zupełnie wyraźne; błoto zrobiło swoje na tych płytach polerowanych. Nadto zaś znalazłem, w pobliżu ołtarza, bardzo liczne kropelki wosku zastygłego i to właśnie dokoła odcisku stopy wązkiej i długiej; przysiągłbym, że to odcisk stopy panny Berty; ponieważ zaś na stopniu zewnętrznym drzwi były również ślady wosku, akurat w kierunku prostopadłym do zamka, przeto wywnioskowałem stąd, że to córka pańska trzymała gromnicę i posługiwała się kluczem, świecąc sobie ręką lewą i, pochylając światło, gdy prawą wsuwała klucz do zamka; nadto szczątki sieci pajęczej, oderwane odedrzwi i odnalezione w jej włosach dowodzą aż nadto wyraźnie, że ona to torowała drogę.
— Mów pan dalej.
— Czy reszta warta istotnie opowiadania? Zoba-
Strona:PL Dumas - Wilczyce T1-4.djvu/334
Ta strona została przepisana.