jenne; daj owsa Tristanowi. Walka się zaczyna, kochany Janie, zaczyna się!... Berto! Maryo! Berto!
— Panie margrabio — rzekł zimno Jan Oullier walka jest otwarta dla mnie od wczoraj, od godziny trzeciej.
Na krzyki margrabiego młode dziewczęta przybiegły.
Marya, miała oczy zaczerwienione i podpuchnięte. Berta była rozpromieniona.
— Moje panny — odezwał się margrabia — biorę was ze sobą! Ale czytajcie najpierw.
I podał Bercie list, który mu przed chwilą wręczył Jan Oullier.
List ten brzmiał, jak następuje:
„Sprawia króla Henryka V wymaga, żeby chwila wybuchu powstania została o dni kilka przyśpieszona. Zechciej Pan zatem zgromadzić jak najwięcej ludzi oddanych z dywizyi, którą Pan dowodzi, tak, żeby zarówno Pan, jak i oni, ale Pan zwłaszcza, był do mego niezwłocznego rozporządzenia.
„Sądzę, że dwie amazonki w naszej małej armii mogłyby podniecić jednocześnie miłość i miłość własną naszych przyjaciół, i proszę Pana, Panie margrabio, żeby Pan zechciał swoje dwie urodziwe, zachwycające łowczynie dać mi jako adjutantki.
— A więc — spytała Berta — jedziemy.
— Do kroćset, jedziemy! — odparł margrabia.