Strona:PL Dumas - Wilczyce T1-4.djvu/345

Ta strona została przepisana.

— W takim razie — rzekła Berta — pozwól, że ci przedstawię rekruta.
— Rekruta? Zawiszę!
Marya stała milcząca, bez ruchu. Berta wyszła i, po chwili, wróciła, trzymając Michała za rękę.
— Pan Michel de la Logerie — rzekła młoda dziewczyna, kładąc nacisk na ten tytuł — który pragnie ci dowieść, że jego królewska mość Ludwik XVIII nie omylił się bynajmniej, nadając mu szlachectwo.
Margrabia, który zmarszczył czoło, na dźwięk nazwiska Michel, usiłował się rozchmurzyć.
— Z zajęciem śledzić będę wysiłki, podjęte przez piana Michel’a dla dojścia do tego celu — rzekł wreszcie.
A wypowiedział te słowa tonem, jaki cesarz Napoleon byłby mógł przybrać w wigilię bitwy pod Marengo i Austerlitzem.




XV.
W którym noga najmniejsza we Francyi i w Nawarze uważa, że pantofelki Kopciuszka byłyby dla niej mniej odpowiednie, niż buty siedmiomilowe.

Tutaj zmuszeni jesteśmy poprosić czytelników o pozwolenie cofnięcia się o kilka godzin, by śledzić w ucieczce hrabiego Bonneville’a i Petit-Pierre‘a, którzy, jak czytelnicy domyślają się prawdopodobnie, nie są najmniej ważnymi osobami opowieści niniejszej.
Przypuszczenia generała były najzupełniej słuszne: po wyjściu z podziemi szlachcice wandejsey przeszli