rzekła. Szukajcie sobie przyjaciół między tymi, którzy są do was podobni, i wiedzcie o tem, że wdowa po Paskalu Picaut nigdy do nich należeć nie będzie. Idźcie sobie i zastawcie nas w spokoju, już i tak za długo zakłócacie nasz smutek.
Mówiąc ostatnie wyrazy, wdowa szybkiem spojrzeniem wskazała młodej chłopce dzieżkę do rozczyniania chleba, stojącą za drzwiami. Na tej dzieżce rozłożona była teka z safianu zielonego, która owijała się dokoła rury tekturowej, zawierającej wszystkie przybory do pisania. Tutaj, na tej dzieżce, napisany został nie wątpliwie rozkaz, który Jan Oullier wręczył tegoż ranka margrabiemu Souday’owi.
Idąc ku drzwiom, Courtin zobaczyłby niezawodnie tekę i papiery na niej rozrzucone. Młoda chłopka zrozumiała znak, spostrzegła niebezpieczeństwo i, zanim wójt Logerie się odwrócił, zwinna, jak sarna, przeszła poza nim i usiadła na dzieżce, tak, że zakryła zupełnie nieszczęsną tekę. Courtin, na pozór, nie zwrócił najmniejszej uwagi na ten manewr.
— No, żegnam was, kumo Picaut! — rzekł. — Utraciłem w waszym mężu towarzysza, którego bardzo kochałem; powątpiewacie o tem; ale przyszłość was przekona. Gdyby ktokolwiek w okolicy niepokoił was lub was o co nagabywał, przyjdźcie tylko do mnie, słyszycie? człowiek przecież nie nadarmo sprawuje urząd... a zobaczycie.
Wdowa milczała; powiedziała Courtin’owi, co miała mu do powiedzenia, i nie zwracała już najmniejszej uwagi na dzierżawcę, który kierował się ku drzwiom: nieruchoma, skrzyżowawszy ręce, patrzyła na
Strona:PL Dumas - Wilczyce T1-4.djvu/377
Ta strona została przepisana.