jak gdyby zamierzając ściągnąć prześcieradło, które osłaniało trupa.
Tego było już za wiele dla wdowy po Paskalu. Zerwała się, poskoczyła w róg izby, gdzie leżała strzelba męża, nabiła ją błyskawicznie i, grożąc oficerowi, rzekła:
— Jeśli pan podniesie rękę na tego trupa, jakem uczciwa kobieta, zabiję pana, jak psa.
Drugi porucznik pciągnął za rękaw kolegę.
Wdowa Picaut, nie puszczając broni, zbliżyła się do łóżka i po raz pierwszy uniosła całun, który okrywał zwłoki.
— A teraz patrzcie!... — zawołała. — Ten człowiek, który był moim mężem, umarł wczoraj na waszych usługach.
— A!... nasz pierwszy przewodnik, ten, który nas doprowadził do brodu Pont-Farcy! — zawołał kapitan.
— Biedna kobieta! — rzekł jego towarzysz — zostawmy ją w spokoju; niepodobna jej dręczyć teraz, litość bierze.
— Jednakże — odezwał się znów kapitan — oznajmienie człowieka, którego spotkaliśmy, było dokładne i kategoryczne...
— Źle się stało, że nie zmusiliśmy go, by nam towarzyszył.
— Czy macie jeszcze inne izby?
— Tylko strych nad tą i oborę obok.
— Przeszukajcie strych i oborę; ale przedtem otwórzcie szafy i zajrzyjcie do pieca.
Żołnierze rozproszyli się w domu, by wykonać rozkaz zwierzchnika.
Ze straszliwego schronienia, gdzie się ukryła, młoda chłopka nie traciła ani jednego szczegółu, słyszała
Strona:PL Dumas - Wilczyce T1-4.djvu/388
Ta strona została przepisana.