Strona:PL Dumas - Wilczyce T1-4.djvu/429

Ta strona została przepisana.

— Postanowiłam pozostać w ubraniu, jakie mam aa sobie.
— Co ty mówisz? — W armii odrzekła Marya ze smutnym uśmiechem — obok żołnierzy, którzy walczą i umierają, potrzebne są siostry miłosierdzia, które ich pielęgnują i niosą im pociechę; będę waszą siostrą miłosierdzia.
Berta spojrzała na Maryę ze zdumieniem. Może byłaby zapytała o przyczynę zmiany postanowienia, ale w tejże chwili Michał podjechał na koniu, co powstrzymało słowa na ustach Berty.
— Powiedziała mi pani — rzekł baron do tej, która mu wydała rozkazy — co mam czynić w razie, gdyby zdarzyło się jakie nieszczęście w domu Paskala Picaut’a; ale nie powiedziała mi pani, jak postąpić, jeśli Petit-Pierre ocalał.
— Wrócić, żeby nas uspokoić — odezwał się margrabia.
— Nie — rzekła Berta, — to jeżdżenie w tę i w tamtą stronę obudziłoby podejrzenie żołnierzy, którzy niewątpliwie włóczą się dokoła lasu. Pozostanie pan u Picaut’ów, albo w pobliżu, a gdy noc zapadnie, będzie pan czekał na nas pod dębem Jailhay. Czy pan go zna?
— Naturalnie! — odparł Michał — przecież to na drodze do Souday..
Michał znał wszystkie dęby na drodze do Souday.
— Dobrze! — odparła młoda dziewczyna — będziemy tam ukryci w pobliżu. Da pan sygnał: trzy razy krzyk puhacza, raz krzyk sowy, a przybędziemy do pana. A teraz w drogę, kochany panie Michale!