Strona:PL Dumas - Wilczyce T1-4.djvu/431

Ta strona została przepisana.

— Że syn mógłby pomścić ojca, odpłacając nam żałobą za żałobę.
— A to dlaczego?
— Bo pani kocha go szalenie.
— A więc?
— Ja zaś mogę panią zapewnić, że...
— Że co?
— Że, jakem Jan Oullier, on pani nie kocha.
Berta wzruszyła ramionami z pogardą; niemniej jednak cios ugodził ją w samo serce. Doznała w tej chwili uczucia niemal nienawiści db starego Wandejczyka.
— Zajmijcie się teraz zebraniem waszych ludzi, mój biedny Janie — rzekła.
— Do usług — odparł szuan, a Berta weszła do domu, nie spojrzawszy już na niego.
Zanim jednak Jan Oullier opuścił zamek, wezwał chłopa, który był przyniósł wiadomości.
— Czy Widziałeś — spytał go — żeby kto wchodził do domu Picaut’ów przed żołnierzami?
— Do Józefa, czy do Paskala?
— Do Paskala.
— Widziałem.
— A kto to był?
— Wójt z Logerie.
— I mówisz, że wszedł do Paskalowej?
— Jestem tego pewien.
— Widziałeś go?
— Jak was widzę.
— A w jaką stronę później poszedł?
— Ścieżką do Machecoul’u.