Strona:PL Dumas - Wilczyce T1-4.djvu/441

Ta strona została przepisana.

— Jan Oullier sam go przyprowadzi.
— Doskonale! I to wszystko, czego żąda?
— Nie; pragnie nadto, żebyście wydalili starannie z lasu tej nocy każdego człowieka podejrzanego, i żebyście kazali przeszukać całą okolice, głównie zaś ścieżkę do Grand-Lieu.
— A widzisz! dowódca dywizyi rozkazuje mi, żebym nie zatrzymywał nikogo, a Jan Oullier żąda ode mnie, żebym oczyścił drogę z czerwonych spodni i z wałkoniów; jeszcze jeden powód więcej, żebym dotrzymał słowa, jakie ci przed chwilą dałem. A w jaki sposób Jan Oullier dowie się, że czekam na niego?
— Jeśli będzie mógł przyjść, jeśli niema wojska w Touvois, mam go zawiadomić.
— Jak?
— Gałęzią ostrokrzewu, obarczoną piętnastu liśćmi, a złożoną w środku gościńca, na pół drogi do Machecoul’u, na rozdrożu Benaste, i zwróconą wierzchołkiem w stronę Touvois.
— Czy ci dano hasło? Jan Oullier z pewnością nie zapomniał o tem.
— Tak; powie się: Zwyciężyć, a odpowiedź będzie brzmiała: Wandea.
— Doskonale! — rzekł Jakób, wstając i kierując się ku środkowi polanki.
Gdy tu stanął, wezwał czterech swoich ludzi, powiedział im po cichu kilka słów i czterej ludzie, nie odpowiadając, wyruszyli w cztery różne strony. Po kilku chwilach, w ciągu których Jakób kazał przynieść z jamy dzbanek z wódką i poczęstował nią towarzysza — nadeszli czterej ludzie z tych samych czterech stron, w ja-