miłości kilkudziesięciu gołębi, stanowiła jakby powtórzenie słynnej wieży de Nesle, lubieżnej i morderczęj pamięci.
Słowem, mówiono tyle o Bercie i Maryi, że, jakkolwiek czyste było ich życie a niewinne czyny, dziewczęta stały się przedmiotem zgrozy dla całej okolicy.
Za, pośrednictwem lokajów zamkowych, robotników, mających stosunki z mieszczanami, ludzi, których używały do służby lub którym oddawały usługi, ta nienawiść przedostawała się do ludu; tak, że — z wyjątkiem kilku ubogich ślepców lub kilku poczciwych zniedołężniałych staruszek, którym sieroty niosły pomoc bezpośrednio — cała ludność w bluzach i chodakach służyła za echo niedorzecznym baśniom, zmyślonym przez matadorów okolicznych; i nie było drwala, nie było szewca w Machecoul’u, ani rolnika w Saint-Philbert lub Aigreteuille, który nie uważałby sobie za ubliżenie uchylić przed bliźniaczkami kapelusza.
Wreszcie chłopi nadali Bercie i Maryi przezwisko, a to przezwisko, powstałe w warstwach nizkich, przyjęte zostało w wyższych z uznaniem, jako charakteryzujące znakomicie upodobania i wybryki, jakie przypisywano młodym dziewczętom.
Przezwali je: wilczyce z Machecoul’u.
Margrabia Souday pozostał zupełnie obojętny wobec tych objawów niechęci ogółu; co więcej, zdawało się, że