który nas zaprowadzi do Banloeuvre, bo Berto, wyznaję, że umieram ze znużenia.
— Będę sam przewodnikiem — odezwał się z szacunkiem wódz Jakób.
Petit-Pierre skinął igłową na znak zgody. Wódz Jakób zaś kazał dziesięciu ludziom iść naprzód i oświetlać drogę, gdy on sam, wraz z dziesięciu innymi, stanowił eskortę Petit-Pierre’a. W dwie godziny później, w chwili, gdy Petit-Pierre, Berta i Michał kończyli wieczerzę, przybył margrabia z Maryą. Pan de Souday okazał wielką radość, widząc, że ten, którego nazywał swoim młodym przyjacielem, znajduje się w bezpiecznem schronieniu.
Winniśmy wszelako dodać, że margrabia, jako człowiek dawnej daty, radość swoją, żywą i szczerą, hamował oznakami najgłębszego szacunku.
W ciągu wieczora Petit-Pierre miał z margrabią Souday na uboczu długą rozmowę, którą Berta i Michał śledzili z żywem zajęciem, a zajęcie to wzrosło jeszcze, gdy Jan Oullier wszedł do pokoju. W tejże chwili pan de Souday zbliżył się do córki i barona, a biorąc rękę Berty, odezwał się do Michała w te słowa:
— Pan Petit-Pierre zapewnił mnie właśnie, że pan pragnie starać się o rękę panny Berty, mojej córki. Miałem może inne, co do jej zamążpójścia, zamiary, ale, wobec łaskawego nalegania pana Petit-Pierre’a, mogę tylko odpowiedzieć, że po skończonej kampanii moja córka zostanie pańską żoną.
Piorun, padający u stóp Michała, nie byłby go wprawił w większe zdumienie. Gdy margrabia składał dłoń Berty w jego dłoni, Michał zwrócił się do Maryi, jak
Strona:PL Dumas - Wilczyce T1-4.djvu/471
Ta strona została przepisana.