Strona:PL Dumas - Wilczyce T1-4.djvu/489

Ta strona została przepisana.

stanowisko to zabrali. Otóż wszyscy ci ludzie w złem świetle widzą fakty, źle oceniają położenie; pragnienie ich rodzi nadzieje, ich nadzieje zamieniają się w pewność; myślą ustawicznie o rewolucyi, która może nadejdzie, ale z pewnością nie wtedy, kiedy jej oczekują. Oszukują siebie i księżnę panią w błąd wprowadzają; zaczynają okłamywać siebie, a potem i panią okłamują; wciągają panią w niebezpieczeństwo, w które sami rzucić się gotowi; stąd pomyłka! pomyłka fatalna, która stała się też udziałem księżnej pani. Trzeba, żeby wasza wysokość, wobec prawdy niezaprzeczonej, jaką przed jej oczami odsłaniam, brutalnie może, ale wiernie, uznała, że to jest omyłka, istotnie.
— Słowem, — rzekła księżna, tembardziej zniecierpliwiona, że słowa te były potwierdzeniem tych, jakie już słyszała w zamku Souday — co przynosisz w fałdach togi swojej, mistrzu Cyceronie? wojnę? czy też pokój?
— Ponieważ porozumieliśmy się, że pozostaniemy w granicach tradycyi królestwa konstytucyjnego, przeto odpowiem jej królewskiej wysokości, że ona, jako regentka, winna postanowić.
— Tak, nieprawda? a moje izby odmówią mi subsydyów, jeśli nie postanowię według ich życzenia. O! znam dobrze wszystkie fikcye waszego rządu konstytucyjnego, którego główną niedogodnością jest, mojem zdaniem, to, że popiera przeważnie sprawy nie tych, którzy mówią najlepiej, ale tych, którzy mówią najwięcej... Ale, jakże zapatrują się moi wierni i moi doradcy na sprawę powstania? wszak mówił pan z nimi? jakie jest zdanie pana? Mówiliśmy dużo o prawdzie; to niekiedy straszne