koju; zdobyłaby podwójną chwałę, albowiem dokonałaby czynu wielkiej odwagi i powstrzymałaby rozlew krwi francuskiej“.
Podczas czytania tego listu, księżnę ogarnęło wielki© wzburzenie; twarz jej, bladą zazwyczaj, okrył żywy rumieniec; drżącą ręką odgarniała włosy z czoła. Nie przemówiła słowa, nie przerwała czytającemu, ale widoczne było, iż ten spokój poprzedza burzę. Pragnąc ją odwrócić, pan Marek, oddał księżnej list i rzekł skwapliwie:
— Nie ja ten list pisałem.
— Nie odparła księżna, nie zdolna hamować się dłużej ale ten, kto go przyniósł, byłby też zdolny go napisać.
Podróżny zrozumiał, że, wobec tej natury popędliwej i wrażliwej, nie zyska nic, uginając karku; wyprostował się tedy i rzekł:
— Tak; i rumieni się za chwilę słabości i oświadcza waszej królewskiej wysokości, iż, jeśli nie zgadza się na pewne wyrażenia tego listu, podziela najzupełniej uczucie, które go podyktowało.
— Uczucie! powtórzyła księżna — nazwij pan to uczucie egoizmem, nazwij rozwagą, która jest bardzo podobna do...
— Nikczemności, nieprawda!? Istotnie nikczemne jest serce, które porzuciło wszystko, by dzielić skutki położenia, wytworzonego wbrew jego woli! Samolubem istotnie jest ten, kto przyszedł powiedzieć księżnej pani: „Księżna chce prawdy, oto jest! ale, jeśli wasza królewska wysokość zechce iść na śmierć, równie niepotrzebną, jak pewną, ujrzy mnie idącego przy swoim boku!“
Strona:PL Dumas - Wilczyce T1-4.djvu/491
Ta strona została przepisana.