Strona:PL Dumas - Wilczyce T1-4.djvu/493

Ta strona została przepisana.

i zęby, i pozwoli mu się zbliżyć jedynie po to, by rzucić się na niego. O! nie można być bezkarnie wnukiem Ludwika XIV.
— A zatem, zdaniem pana, wszystko przemawia na rzecz dynastyi burbońskiej?
— Niechaj mnie Bóg uchowa, od myśli podobnych! Wydaje mi się tylko, że rewolucyi zawracać z drogi nie można; wydaje mi się, że, skoro zostały zapłodnione, nie należy ich powstrzymywać w rozwoju; to byłoby porywać się z motyką na słońce, chcieć zwrócić potok do źródła. Albo rewolucya obecna będzie płodna, a w takim razie znam o tyle patryotyzm uczuć księżnej pani, że wierzę, iż księżna, jej przebaczy; albo będzie jałowa, a w takim razie błędy tych, którzy zagarną władzę, przysłużą się synowi księżnej pani lepiej, niż wszystkie jego własne wysiłki.
— Ależ, panie, to może tak trwać wieki całe!
— Jego królewska mość Henryk V jest zasadą, a zasady dzielą z Bogiem przywilej posiadania wieczności.
— A więc, zdaniem pana, mam się wyrzec wszystkich nadziei, opuścić skompromitowanych przyjaciół i dopuścić, by za trzy dni, gdy chwycą za broń, szukali mnie daremnie w swoich szeregach i kazać im powiedzieć przez człowieka obcego: „Marya Karolina, dla której byliście gotowi walczyć, dla której byliście gotowi umrzeć, zrozpaczyła o swojem powodzeniu i cofnęła się przed przeznaczeniem; Marya Karolina zlękła się... O! nie, nigdy, nigdy, mój panie!
— Przyjaciele księżnej pani nie będą mieli sposobności uczynienia jej tego wyrzutu; albowiem za trzy