Strona:PL Dumas - Wilczyce T1-4.djvu/525

Ta strona została przepisana.

Lieu. Złorzecząc Maryi, bolejąc nad zdradą, której padł ofiarą, zdecydował się usłuchać rady pana Loriot’a, to jest, powrócić do Logerie i rzucić się w objęcia matki, zwracając ku niej serce, nietyle na skutek napomnień notaryusza, ile pod wpływem tego, co widział.
Dotarł do wzgórza Saint-Colombin i nie słyszał, że dwaj żandarmi szli za nim od pewnego czasu.
— Proszę o papiery legitymacyjne! — odezwał się brygadyer, minąwszy go i obejrzawszy od stóp do głowy.
— Papiery legitymacyjne? — powtórzył ze zdumieniem Michał, do którego po raz pierwszy w życiu zwrócono się z żądaniem podobnem. — Ależ ja nie mam przy sobie żadnych papierów.
— A to dlaczego?
— Dlatego, że nie przypuszczałem, iż w drodze z zamku mego do Nantes mogę potrzebować paszportu.
— A jak się nazywa pański zamek?
— La Logerie.
— Nazwisko pańskie?
— Baron Michel.
— Baron Michel de la Logerie?
— Tak jest.
— W takim razie, jeśli pan jest baronem Michel’em de la Logerie, aresztuję pana — rzekł brygadyer.
I, zanim młodzieniec pomyślał o ucieczce — co byłoby może możliwe z uwagi na położenie górzyste — brygadyer pochwycił go za kołnierz, a żandarm, stronnik równości wobec prawa, zabrał się do zakładania mu ręcznych kajdanków.
Operacya ta trwała zaledwie kilka sekund, dzięki osłupieniu jeńca i sprawności żandarma, poczem dwaj