lityczny, jaki się wytworzył dokoła Machecoul’u, porwał w wir swój nawet osoby najmniej na pozór do tego podatne, bo pochłonięte własnemi namiętnościami.
Berta, na razie zaniepokojona zniknięciem Michała, wypogodziła się zupełnie, gdy powrócił do niej, a szczęście jej objawiło się tak jawnie i z takiem wylaniem, że młodzieniec, nie chcąc zdradzić słowa, danego Maryi, musiał również okazywać radość z tego swego powrotu. Zresztą, zajęcia Berty, jako ądjutanta Petit-Pierre’a, trudy prowadzenia rozległej korespondencyi pochłaniały tak dalece czas młodej dziewczyny, że nie zauważyła smutku i przygnębienia Michała, przymusu, z jakim poddawał się poufałościom, do których męskie jej przyzwyczajenia upoważniały ją względem narzeczonego.
Marya unikała wszelkiej sposobności pozostania sam na sam z Michałem. Gdy warunki życia wspólnego zniewalały ich do przebywania razem, gdy oczy jej spotykały się z oczyma młodego barona, Marya patrzyła na niego wzrokiem błagalnym, który przypominał, łagodnie i okrutnie zarazem, dane przyrzeczenie. Jeśli przypadkiem Michał zachęcał milczeniem Bertę do okazywania tkliwości, której mu nie skąpiła, Marya wpadała w wesołość hałaśliwą, obcą niewątpliwie jej sercu, która niemniej jednak raniła boleśnie duszę Michała. Wszelako wszelkie wysiłki młodej dziewczyny nie mogły ukryć spustoszenia, jakie zmaganie się z tą miłością zrządzało w jej powierzchowności.
Zmiana, jaka w niej zaszła, byłaby niewątpliwie uderzyła tych, którzy ją otaczali, gdyby byli mniej zajęci, bądź szczęściem własnm, jak Berta, bądź troska-
Strona:PL Dumas - Wilczyce T1-4.djvu/569
Ta strona została przepisana.