Strona:PL Dumas - Wilczyce T1-4.djvu/570

Ta strona została przepisana.

mi politycznemi, jak Petit-Pierre, i margrabia Souday. Świeżość urody biednej Maryi znikła; oczy zapadnięte podkrążyła sina obwódka; pobladłe lica zapadały widocznie, a lekkie zmarszczki, przecinające piękne czoło, zadawały kłam sztucznemu uśmiechowi, goszczącemu prawie ustawicznie na jej ustach.
Jan Oullier, którego troskliwości nic nie zdołałoby zmylić, był na nieszczęście nieobecny; tego samego dnia, kiedy powrócił do Banloeuvre, margrabia wysłał go z misyą na wschód, a, bardzo niedoświadczony w sprawach sercowych, stary gajowy oddalił się z zupełnym niemal spokojem; ani się bowiem domyślał, pomimo tego, co słyszał, że serce Maryi jest tak głęboko zranione.
Nadszedł 3-ci czerwiec. Dnia tego wielki ruch panował w młynie Jacquet’a w gminie Saint-Colombin. Od rana kręcili się nieustannie żebracy i kobiety, a w chwili, gdy dzień zapadał, sad, poprzedzający folwark, przybrał pozór obozu. Co chwila przybywali mężczyźni, odziani w bluzy lub w kurtki myśliwskie, uzbrojeni w strzelby, szable i pistolety, idąc bądź przez pola, bądź gościńcami; mówili hasło wartom, stojącym dokoła folwarku, poczem warta ich przepuszczała,. Ustawiali broń w kozły wzdłuż płotu, który oddzielał sad od dziedzińca i rozkładali się obozem pod jabłoniami. Wszyscy przybyli gotowi do poświęceń, niewielu jednak żywiło nadzieję.
Dla nas, bez względu na uczucia, jakie ich ożywiały, ci Wandejczycy z r. 1832 złożyli Francyi dowody poświęcenia szlachetnego i rycerskiego, tej Francyi, w której zaczęły już panować pojęcia ciasne, kramarskie, plugawe, co ją następnie pochłonęły zupełnie; zwłaszcza, jeśli się zastanowimy, że większość tych