Strona:PL Dumas - Wilczyce T1-4.djvu/573

Ta strona została przepisana.

by rozmówić się oko w oko z tą waryatką Bertą, będzie pan miał odwagę zostać uczciwym?
— Uczynię wszystko, co będzie trzeba, żeby się zbliżyć do Maryi.
— Kto panu mówi o zbliżeniu się do Maryi? Biedne dziecko! ma więcej zdrowego rozsądku, niż wy wszyscy. Marya nie może być pańską żoną, powiedziała to panu i ma po stokroć słuszność; ale miłość dla Berty poniosła ją za daleko; chce się skazać na męczarnie, których pragnie oszczędzić siostrze, a do tego, ani pan, ani ja, dopuścić nie możemy.
— Ale w jaki sposób?
— Bardzo prosty; nie mogąc być mężem tej, którą pan kocha, nie zostanie pan też mężem tej, której pan nie kocha. W ten sposób, zdaje mi się, rozpacz pierwszej uspokoi się stopniowo; bo, niech mówi, co chce, widzi pan, w najczystszem sercu kobiecem tkwi w głębi zawsze trochę zazdrości.
— Wyrzec się nadziei nazwania Maryi moją żoną i jednocześnie pociechy widywania jej nie zdołam. Przecież, żeby się zbliżyć do Maryi, przeszedłbym przez ognie piekielne!
— To frazesy, mój młody panie. Pocieszyliśmy się po utracie raju, można więc też zapomnieć, będąc w pańskim wieku, o kobiecie, którą się kocha. Zresztą, przeszkoda, która ma pana rozłączyć z Maryą, jest gorsza, niż ognie piekielne!! Mógłby to być trup jej siostry, bo pan nie zna jeszcze tej nieposkromionej dziewczyny, nie wie pan, do czego Berta jest zdolna! Nie znam ja się, ja, prosty chłopi, na waszych wielkich uczuciach, ale wydaje mi się, że ludzie, najbardziej zdecydowani, po-