Strona:PL Dumas - Wilczyce T1-4.djvu/575

Ta strona została przepisana.

Jan Oullier skinął Michałowi niemal przyjaźnie na pożegnanie i, minąwszy mostek, wszedł do sadu, pełnego Wandejczyków.




XVIII.
W którym Jan Oullier kłamie dla dobra sprawy.

Młody baron stał przez kilka chwil zupełnie zgnębiony; słowa Jana Oullier’a dźwięczały mu w uszach, jak dzwon żałobny, obwieszczający jego własną śmierć Zdawało mu się, że śni i, żeby uwierzyć w rzeczywistość bólu swego, musiał powtarzać sobie po cichu słowo.
— Wyjechać! wyjechać!
Niebawem ból ten stał się taki dojmujący, że Michał utracił panowanie nad sobą. Zaczął oskarżać Jana Oullier’a o niesprawiedliwość, ohydne wydało mu się, że surowy stary Wandejczyk zabrania mu najwyższej pociechy, jaką zaczerpnąłby w ostatniem spojrzeniu Maryi; za niepodobieństwo uważał pozbawienie się ostatniego pożegnania; zbuntował się tedy przeciw temu wymaganiu i postanowił widzieć się z Maryą, bez względu, co z tego wyniknie.
Michał znał doskonale rozkład młyna. Petit-Pierre zajmował pokój młynarza, położony nad kamieniami młyńskimi. Był to oczywiście pokój najlepszy w domu. W izdebce, przylegającej do tego pokoju, umieściły się siostry.