Strona:PL Dumas - Wilczyce T1-4.djvu/58

Ta strona została przepisana.

wien, śledząc wzrokiem dziewczęta, dopóki nie znikły mu z oczu na zakręcie ścieżki. Poczem głowa opadła mu na piersi i pogrążył się w głębokiej zadumie.
Pozostańmy przy tym młodzieńcu, z którym musimy zawrzeć znajomość bliższą.




VI.
Pan Michał Michel.

To, co zaszło, wywarło na młodzieńcu wrażenie takie silne, że, gdy młode dziewczęta znikły, zdawało mu się, iż ocknął się ze snu.
Co prawda był w tej opoce życia, kiedy nawet ci, którzy są przeznaczeni do zostania następnie ludźmi bardzo trzeźwymi, płacą daninę romantyczności; a to spotkanie z młodemi dziewczętami, takiemi różnemi od tych, które widywał zazwyczaj, przenosiło go do świata fantastycznego pierwszych marzeń, kiedy wyobraźnia jego mogła bujać do woli i szukać owych zamków, ręką wieszczek wznoszonych a rozpadających się w gruzy po obu stronach drogi, w miarę jak idziemy dalej w życie.
Nie chcemy powiedzieć wszelako, że nasz młodzieniec powziął choćby najlżejszy cień miłości do jednej z dwóch amazonek; ale ta mieszanina dystynkcyi, urody, manier wytwornych i nawyknień męskich wydała mu się taką nadzwyczajną, że ciekawość jego była do najwyższego stopnia podniecona.
Przyrzekł sobie święcie, że się znów z niemi zobaczy, albo przynajmniej, że się dowie, kto są te panny niezwykłe.