Strona:PL Dumas - Wilczyce T1-4.djvu/581

Ta strona została przepisana.

W tejże chwili dobiegły jej uszu okrzyki, jakimi Wandejczycy witali słowa Petit-Pierre’a; Berta poszła do okna jego pokoju i ujrzała śród drzew falującą czarną masę, przeciętą tu i owdzie błyskawicą. To kolumna, ruszała w drogę.
Berta, zastanowiła się, że Michał, który należał do tej kolumny, odjechał, nie pożegnawszy jej i, chmurna, zadumana, zaniepokojona, powróciła do łóżka Maryi.




XIX.
W którym dozorca i więzień uciekają razem.

Dnia, 4-go czerwca, o świcie ze wszystkich dzwonnic kantonów Clisson, Montaigu i Machecoul rozbrzmiewały alarmowe dzwony. Dzwony te były pobudką Wandejczyków. Dawniej, to jest podczas wielkiej wojny, gdy ich dźwięk ostry i ponury rozlegał się po wsiach, cała ludność powstawała i rzucała się na wroga. Ileż to wielkich czynów dokonać musiała ta ludność, skoro niemal zapomniano, że owym wrogiem była Francya!
Ale na szczęście i to dowodzi olbrzymiego postępu, jaki dokonał się u nas w ciągu lat czterdziestu — na szczęście mówimy, w r. 1832-gim odgłos dzwonów utracił całą swoją władzę; zaledwie kilku wieśniaków, posłusznych ich wezwaniu, porzucało tu i owdzie pług dla strzelby, ukrytej pod płotem sąsiednim, większość wszelako orała w dalszym ciągu zagon rozpoczęty i za-