Strona:PL Dumas - Wilczyce T1-4.djvu/583

Ta strona została przepisana.

Nazajutrz rano skierowała się do Vieille-Vigne, mając nadzieję, że zdoła rozbroić gwardyę narodową; ale, dowiedziawszy się, że miasteczko zajęte jest przez siły liczniejsze, do których nadto mogły, w ciągu kilku godzin przyłączyć się oddziały, zgromadzone przez generała w Aigrefeuille, wódz wandejski postanowił ruszyć na wioskę Chêne, z zamiarem zajęcia jej.
Chłopi zostali rozesłani w okolice i, ukryci w zbożu, już bardzo wysokiem, niepokoili błękitnych energiczną strzelaniną, wzorując się na taktyce ojców. Nantejczycy i szlachta, utworzywszy kolumnę, sposobili się do wzięcia wioski siłą, atakując od strony przecinającego ją gościńca. W dole tego gościńca płynęła rzeczka, na której zniszczono most dnia poprzedniego. Żołnierze, umieszczeni w pierwszych domach wioski, przyczajeni w oknach zasłoniętych materacami, bili ogniem krzyżowym w białych, zmuszając ich już dwukrotnie do cofania się i paraliżując ich ruchy. Naraz Wandejczycy, zelektryzowani przykładem wodzów, rzucają się do wody, przepływają przez rzeczkę, idą na błękitnych z bagnetami, wypędzają ich z domów i zmuszają do cofnięcia się na kraniec wioski, gdzie stają wobec 44-go batalionu piechoty, który generał wysłał na pomoc małej załodze w Chêne.
Trzask i huk strzelaniny dobiegał do młyna — Jaoquet’a, gdzie przebywał ciągle jeszcze Petit-Pierre., w tym samym pokoju na pierwszem piętrze, w którym widzieliśmy go w rozdziale poprzednim.
Blady, z oczyma pałającemi, chodził po pokoju, trawiony gorączkowym niepokojem, którego nie mógł opanować. Kiedy niekiedy zatrzymywał się w progu drzwi,