Strona:PL Dumas - Wilczyce T1-4.djvu/632

Ta strona została przepisana.

uprzedzić. Aubin pochwycił swoją fuzyę i strzelił z za dolmenu, trzymając lufę na poziomie zarośli.
Jan Oullier usłyszał sygnał i poznał strzał krótkiej fuzyjki Aubin’a; odgadł odrazu przyczyny, jakie skłoniły jego przyjaciela do zdradzenia incognita, którego strzegł z takim mozołem. Zawrócił tedy i, zamiast dążyć ku trzęsawisku, zaczął schodzić ze wzgórza. Nie biegł już, fruwał!
Jakkolwiek Aubin przedsięwziął wszelkie możliwe ostrożności, by ukryć dym przed wzrokiem żołnierzy, niemniej poznali oni doskonale, w której stronie padł strzał; stojący w trzęsawisku połączyli się tedy z tymi, którzy stali w zaroślach, i naradzali się widocznie, czekając na dalsze rozkazy.
Aubin rozejrzał się bacznie dokoła, podniósł palec, śliną zwilżony, upewnił się w ten sposób, że wiatr wieje od strony, gdzie stali żołnierze, i pomacał zarośla, by się przekonać, że słońce, które było palące i wiatr, który był silny, wysuszyły je dostatecznie.
— Co wy robicie? — spytała Berta, która, śledząc to, co się działo, pojęła doskonale całą grozę niebezpieczeństwa i dopomagała Michałowi do wstania.
— Co ja robię? — odparł kaleka — albo raczej co zrobię, kochana panienko? Zrobię ogień świętojański, a pani będzie mogła chwalić się dzisiaj wieczorem, jeśli dzięki temu ogniowi będzie pani, jak mam nadzieję, ocalona, że pani jeszcze takiego w życiu swojem nie widziała!
To mówiąc, dał Trigaud’owi kilka kawałków rozpalonej hubki, a ten porozkładał je między wiązki suchej trawy; płomień, rozdmuchany jego potężnemi płucami,