przed chwilą. Wówczas będziemy mogli dotrzeć spokojnie do lasów Gineston, skąd z łatwością powrócimy w nocy na wysepkę.
— A żywność dla biednych dzieci?
— Ba! — rzekł Krótka-Radość — jeszcze nikt nie umarł z tego, że nie jadł przez dwadzieścia cztery godziny.
Trigaud wziął najpierw na ręce Michała i wszedł do wody, która niebawem sięgnęła mu do kolan, następnie do pasa, a w końcu do piersi; przeszedł tak przez staw i dotarł do wysepki, obejmującej ze dwanaście stóp kwadratowych, która na tej wodzie stojącej wydawała się wielkiem gniazdem kaczek. Wysepka ta pokryta była istnym lasem sitowia. Trigaud złożył na tem sitowiu Michała i wrócił po Bertę, którą przeniósł w ten sam sposób i posadził obok barona de la Logerie.
— Połóżcie się na środku wysepki — zawołał Jan Oullier z przeciwległego brzegu. — Podnieście trzcinę zgiętą tam, gdzieście przechodzili, a ręczę, że nikt was tam szukać nie będzie.
— Dobrze! — odparła Berta. — A teraz, zajmijcie się tylko sobą, zacni przyjaciele, i nie narażajcie się niepotrzebnie.