Strona:PL Dumas - Wilczyce T1-4.djvu/644

Ta strona została przepisana.

się do wody, by przepłynąć na brzeg przeciwległy, i z pistoletem w ręku, z muszkietem na ramieniu stali w pogotowiu do strzału, gdyby się ukazał na powierzchni, by zaczerpnąć powietrza.
Ale Trigaud się nie ukazał; dusza jego podążyła za duszą jedynej istoty, jaką kochał na ziemi, a ciała ich spoczęły na łożu z sitowia w głębi Maine.




V.
W którym pomoc przychodzi, skąd nie była bynajmniej spodziewana.

W ciągu tygodnia, który przez ten czas upłynął, Courtin siedział cicho za murami swego folwarku w Logerie. Przewidujący dzierżawca obawiał się poniekąd skutków, jakie mogłaby mieć dla niego rola, którą odegrał w zaaresztowaniu Jana Oullier’a i w zabiciu Bonneville‘a; uznał tedy, że w chwili, w której wszystkie nienawiści, wszystkie urazy, wszystkie zemsty toczyły walkę przy pomocy dobrych strzelb, szaleństwem byłoby stawać na ich drodze.
Courtin obawiał się nawet spotkać swego młodego pana, barona Michel’a, od czasu, kiedy pewnego wieczora przeciął popręgi u jego siodła. To też, w mniemaniu, że, nie chcąc być zabitym, najlepiej będzie udawać nawpół umarłego, Courtin ukrył się w pościeli, a słu-