Strona:PL Dumas - Wilczyce T1-4.djvu/657

Ta strona została przepisana.

Człowiek, który na mnie czeka przy moście Rousseau, zaprowadzi mnie do domu, gdzie jest mój ojciec. Gdy będziemy już razem, napiszę do siostry. A teraz poproszę, żeby pan nie jechał obok mnie. Wszystko, co może zwrócić na mnie uwagę, trwoży mnie; muszę dogonić wieśniaczki, które wyprzedziły mnie o jakie ćwierć mili; w ich towarzystwie jestem najbezpieczniejsza.
— Ma pani słuszność — odparł Courtin tembardziej, że żandarmi zbliżają się ku nam... ale niech się pani nie boi; zatrzymam ich w poblizkim szynku. A co mam powiedzieć siostrze?
— Że myślę o niej i modlę się o jej szczęście.
— I to wszystko? — spytał.
Młoda dziewczya zawahała się; spojrzała na dzierżawcę; ale widocznie twarz Courtin’a zdradziła najtajniejsze jego myśli, gdyż Marya spuściła głowę i rzekła tonem stanowczym:
— Tak, wszystko!
Wszelako ta odpowiedź nie zbiła z tropu Courtin’a.
Dzierżawca zatrzymał konia, Marya zaś przyśpieszyła kroku i niebawem dogoniła grono wieśniaczek. Poczem opowiedziała Petit-Piere’owi, który ciągle szedł w tem gronie, swoją rozmowę z Courtin’em, opuszczając, oczywiście, to wszystko, co dotyczyło barona de la Logerie. Petit-Pierre uznał, że rozważniej będzie usunąć się z przed oczu tego człowieka, którego nazwisko budziło w nim niejasne a smutne wspomnienia.
Pozostał tedy w tyle z Maryą, a gdy chłopki znikły na zakręcie drogi, Petit-Pierre z towarzyszką skręcili do lasu, który ciągnął się o sto kroków od gościńca, i z którego, stojąc na skraju w zaroślach, mogli wi-