Strona:PL Dumas - Wilczyce T1-4.djvu/666

Ta strona została przepisana.

ka. — Jan Oullier! Dalibóg, nie przypuszczałem nigdy, że kogokolwiek zabiję; ale, na szatana, jeśli już tak stać się miało, lepiej ten, niż kto inny. To się nazywa strzał szczęśliwy! Ten trup wart jest dwieście tysięcy franków. Był to jedyny człowiek, mogący wyrwać mi z rąk ogara, o którym panu wspominałem. Myślałem, że nie żyje; myliłem się. Teraz, skoro jestem już pewien, że umarł, dalej na łowy!
— Tak, tembardziej, że wózek nadjeżdża.
Dwaj mężczyźni rzucili się w zarośla i znikli w ciemnościach, wdowa Picaut zaś, która powracała zabrać Jana Oullier’a, przerażona strzałem, biegnąc, przybywała na widownię sceny opowiedzianej powyżej.




VIII.
Baterye wójta Courtin’a.

Kilka tygodni wystarczyło, by sprowadzić zupełny przewrót w życiu osób, które od początku opowiadania niniejszego przesunęły się kolejno przed oczyma czytelnika. Po ogłoszeniu stanu oblężenia w czterech departamentach Wandei, generał, który dowodził tamże wojskami, wydał proklamacyę, wzywającą mieszkańców wsi do poddania się i przyrzekającą pobłażliwość. Próba powstania tak sromotnie spełzła na niczem, że większość Wandejczyków utraciła wszelką nadzieję; niektórzy uczestnicy powstania postanowili usłuchać rady, jaką im dali ich