Strona:PL Dumas - Wilczyce T1-4.djvu/677

Ta strona została przepisana.

— Czyż ten statek, który moja matka wynajęła dla mnie — mówił dalej baron — nie może wraz z nami wywieźć poza granicę Francyi księżnej, twego ojca... i siostry twojej? — dodał ciszej.
— Michale! Michale! — zawołała młoda dziewczyna — przebacz, że nie pomyślałam o tem wszystkiem!... Tak, tak, masz słuszność, to Opatrzność natchnęła twoją matkę: zapominam teraz wszystko, co powiedziała o mnie złego i okrutnego, widzę w niej tylko narzędzie Boga przysłane nam na pomoc, żeby ocalić nas wszystkich... O, mój drogi, jakiś ty dobry, a raczej, jakiś ty wielki, żeś o tem pomyślał... raniony, skazany na śmierć, zajmujesz się innymi! O! mój ukochany, byłam szczęśliwa, teraz jestem dumna ze swojej miłości.
Tym razem, gdyby pokój był oświetlony, Berta dostrzegłaby rumieniec na twarzy Michała. Poświęcenie młodego barona nie było takie bezinteresowne, jak mniemała Berta. Uzyskawszy od matki zezwolenie na poślubienie tej, którą kochał, Michał zamarzył o oddaniu Petit-Pierre’owi największej przysługi, jaką ten mógł w danej chwili otrzymać od swego najbardziej oddanego sługi, a następnie o wyznaniu mu wszystkiego i zażądaniu, w nagrodę za tę przysługę, ręki Maryi.
To też na gorące słowa młodej dziewczyny, baron z mimowolnym chłodem, odpowiedział tylko:
— A teraz, Berto, skoro wszystko postanowione, nie mamy czasu do stracenia. Na razie musimy się rozstać.
— A to dlaczego? — spytała Berta.
— Dlatego, że ty, Berto, udasz się do lasu Touvois, uprzedzisz ojca o tem, co zaszło, i podążysz z nim do zatoki Bourgneuf, gdzie „Jeune-Charlesweź-