Strona:PL Dumas - Wilczyce T1-4.djvu/686

Ta strona została przepisana.

— Dobrze! A ty, Józefie, weźmiesz konia, na którym przyjechałem; Courtin nie powinien zastać go w stajni; poznałby go odrazu, bo to jego własny. Udasz się do Couéron i tam, naprzeciwko drugiej wyspy ujrzysz statek; nazwa jego „Jeune-Charles”. Weźmiesz łódkę i podpłyniesz do statku; krzykną do ciebie: „Kto żyw?“ A ty odpowiesz: „Belle-Isle en Mer“. Wówczas pozwolą ci wejść na pokład; oddasz kapitanowi tę chustkę, tak jak jest, związaną trzema końcami, i powiesz mu, żeby był gotów do ruszenia w drogę o pierwszej rano... Jeśli będę z ciebie zadowolony, Józefie, otrzymasz trzy takie monety, jakeś już dostał dziś jedną.
— A gdy wypełnię zlecenie, co potem?
— Ukryjesz się na wybrzeżu i będziesz czekał na nas; uprzedzimy ciebie gwizdaniem. Jeśli wszystko będzie w porządku, wyjdziesz ku nam, naśladując kukułkę; jeśli, przeciwnie, dostrzeżesz coś, co mogłoby nas zaniepokoić, uprzedzisz nas krzykiem puhacza.
Józef Picaut wyszedł, żeby spełnić zlecenie, oberżysta zaś zaprowadził Michała na pierwsze piętro do pokoju, którego oba okna wychodziły na drogę; poczem sam zeszedł do izby parterowej, by mieć na oku Courtin’a, gdy powróci.
Michał otworzył jedno okno, poczem usiadł na nizkim taborecie, tak, by głowy jego nie można było dostrzedz z drogi, w którą wpatrywał się bacznie.