Strona:PL Dumas - Wilczyce T1-4.djvu/699

Ta strona została przepisana.

nia jedynie na kilka minut, jakich potrzebował do wzięcia pieniędzy i, na wszelki wypadek, oznak swojej godności wójtowskiej, poczem ruszył ostro piechotą, śladem tego, którego uważał za zbiega, mogącego pozbawić go pewnych spodziewanych dziesiątków tysięcy franków.
Wszelako, przybywszy do Nantes, do zajazdu pod „Świtem“, Courtin posilił się tylko kawałkiem chleba i, zamiast pójść do miasta, gdzie niepodobieństwem byłoby odnaleźć barona, udał się znów na most Rousseau, minął go i skręcił na prawo w kierunku Pélerin.
Gospodarz Courtin powziął był pewien projekt. Jak wspominaliśmy, liczył, że Michał któregokolwiek dnia zdradzi przed nim, w interesie osobistym, schronienie tej, którą kochał; ponieważ zaś ta ukochana przebywała z Petit-Pierre’m, przeto wyda mu jednocześnie tajemnicę księżnej. Gdyby jednak Michał odjechał, wszystkie nadzieje Courtin’a spełzłyby na niczem. Trzeba było zatem za jakąbądź cenę przeszkodzić odjazdowi barona. Otóż, jeśli Michał nie znajdzie statku „Jeune-Charles“ na miejscu wskazanem, będzie zmuszony zostać. Courtin nie wiedział jeszcze, jakich sposobów użyje, by się dostać do kapitana statku „Jeune-Charles“, ale liczył na swoją dobrą gwiazdę, nie domyślając się, że pod tym względem miał pewne podobieństwo do jednego z wielkich mężów starożytności.
Jakoż nie zawiódł się. Przybywając naprzeciwko Couéron, spostrzegł między wierzchołkami topoli na wyspie maszty statku. W ostatnim blasku zmierzchu, który zacierał już zarysy przedmiotów, Courtin, zwracając wzrok na wybrzeże, ujrzał w oddaleniu dziesięciu kroków długą tykę, trzymaną poziomo na powierzchni rzeki