Strona:PL Dumas - Wilczyce T1-4.djvu/705

Ta strona została przepisana.

ka, który podniósł broń przeciw rządowi i został na śmierć skazany?
— Takim sposobem, kochany panie kapitanie, że jestem taki przywiązany do swoich chlebodawców, iż moje przywiązanie bierze górę nad moim obowiązkiem. Właśnie więc, ponieważ, jako wójt, wiedziałem, że będą pana niepokoili tej nocy, a pani de la Logerie, która zwierza mi się ze wszystkiego, wtajemniczyła mnie w plan ucieczki pana barona, więc poszedłem do pani baronowej i ostrzegłem ją o niebezpieczeństwie. A ona powiedziała mi wtedy: „Weź tę chustkę, jedź do kapitana statku „Jeune-Charles“ i powiedz mu wszystko.
— Idyoto, kretynie, bałwanie jakiś, dawaj-że tę chustkę!
— Chustkę, panu? O, i owszem — odparł Courtin z głupkowatą miną i wydobył chustkę z kieszeni.
— Ale, bydlę jakieś, dlaczegóż nie dałeś mi tej chustki odrazu? — spytał kapitan, wyrwał mu ją z ręki i przekonał się spiesznie, że ma na trzech końcach węzełki.
— A no — odparł Courtin — bo, jak stanąłem na moście, widziałem, że pan kapitan wyciera nos palcami, więc powiedziałem sobie: „Bogu dzięki, jeśli kapitan wyciera nos palcami, nie potrzebuje chustki“.
— Słuchaj — rzekł kapitan, drapiąc się w głowę, niezupełnie jeszcze przekonany — albo z ciebie przebiegły lis, albo zupełny idyota — A teraz pójdź ze mną.
I kapitan zaprowadził dzierżawcę do swojej kajuty, gdzie zamknął go na klucz. W kilka chwil później Courtin, który pozostał w ciemności, usłyszał, że drzwi się otwierają — kapitan wszedł pierwszy, a za nim ukazał się Józef Picaut i porucznik z latarnią w ręku.
— A teraz odezwał się kapitan — trzeba się