Strona:PL Dumas - Wilczyce T1-4.djvu/711

Ta strona została przepisana.

— Gdzież cię znajdę dziś wieczór?
— Gdzie pan zechce?
— Może stanąłeś, jak ja, w zajeździe pod „Świtem“?
— Tak, panie baronie.
— A więc spędzimy tam dzień razem. Wieczorem poczekasz na mnie, gdy pójdę do Maryi, a potem pojedziemy razem.
— Ale — odparł Courtin, zakłopotany takiem postanowieniem swego młodego pana, które krzyżowało wszystkie jego projekty — bo ja mam różne sprawy do załatwienia w mieście.
— Będę ci towarzyszył; dopomoże mi to do zabicia czasu, który będzie mi się bardzo dłużył do wieczora.
— Co też pan mówi! obowiązki wójta zmuszają mnie udać się do biur prefektury, a tam nie może pan pójść ze mną. Niech pan powróci do zajazdu, odpocznie, a wieczorem, o dziesiątej, wyruszymy w drogę, pan prawdopodobnie bardzo uradowany, a i ja może bardzo szczęśliwy.
Michał uznał słuszność rady Courtin’a i powrócił do zajazdu, dzierżawca zaś udał się do mieszkania generała Dermoncourt’a. Tu powiedział swoje nazwisko żołnierzowi, stojącemu na warcie, a w kilka chwil później został zaprowadzony przed oblicze tego, którego widzieć pragnął.
Generał był niezadowolony z obrotu, jaki przybierała sprawa; posłał do Paryża plany uspokojenia kraju, podsunięte przez tych, którzy tak dobrze doradzili generałowi Hoche; wszelako te plany nie zostały przyjęte. Generał widział, że władze cywilne krępują działalność władz wojskowych, którym stan oblężenia nadawał sa-