Strona:PL Dumas - Wilczyce T1-4.djvu/727

Ta strona została przepisana.

karz oznajmił Maryannie, że może przez cały dzień być w zajeździe i wracać na stanowisko tylko w nocy.
Rana Jana Oullier’a była taka ciężka, że przez dwa tygodnie był między życiem a śmiercią; kula wtłoczyła w ranę strzępy ubrania, które długo podtrzymywały zapalenie i dopiero, gdy wydzieliły się, dzięki siłom natury, doktór, ku wielkiej radości wdowy Picaut, oznajmił, że ręczy za życie Wandejczyka.
Odtąd wyzdrowienie Jana Oullier’a zbliżało się szybkim krokiem; w miarę jednak, jak wracały mu siły, zaczynał się niepokoić o tych, których kochał, a ponieważ błagał wdowę, żeby dowiedziała się, jaki los spotkał margrabiego, Bertę, Maryę, a nawet Michała, przeto Maryanna zasięgnęła języka u rojalistów, którzy, w przejeździć, zatrzymywali się w oberży jej matki, i niebawem mogła zapewnić Jana Oullier’a, że wszyscy jego przyjaciele żyją i są wolni. Nadto doniosła mu, że margrabia jest w lesie Touvois, Berta i Michał u Courtin’a, a Marya najprawdopodobniej w Nantes.
Ale zaledwie wdowa wymówiła nazwisko dzierżawcy, w obliczu rannego zaszła straszna zmiana; przesunął dłoń po czole, jak gdyby chcąc rozjaśnić myśli, i po raz pierwszy usiadł na łożu. I Maryanna, ku wielkiej swojej trwodze, usłyszała znów zdania, jakie ranny mówił w gorączce, a które brała za halucynacye; usłyszała nazwisko Courtin’a i wyrzuty za zdradę, oskarżenia o podłość i o zabójstwo; słyszała, jak mówił o bajecznych sumach, które miały być zapłatą za zbrodnię. Chory był przytem niesłychanie podniecony i z oczyma roziskrzonemi od gniewu, głosem drżącym ze wzruszenia, błagał wdowę, by poszła po Bertę i przyprowadziła ją do niego.
Maryanna, w mniemaniu, że gorączka powraca, za-