„Jeśli będą Pana niepokoili, proszę przybywać niezwłocznie. Nasz przyjaciel polecił mi oznajmić, że w naszem schronieniu jest pokój, którym Pan może rozporządzać“.
Bilecik był podpisany: M. de S. Litery te wskazywały najoczywiściej, że pisała go Marya de Souday. Courtin schował bilecik do kieszeni; przebiegły chłop w jednej chwili odgadł całą korzyść, jaką mogła mu przynieść ta wiadomość. Poczem powrócił do przeglądania reszty papierów, z których wywnioskował, na mocy wysokich rachunków, że właściciel czy też lokator tego domu załatwiał wydatki Petit-Pierre‘a.
W tej chwili rozległ się na korytarzu odgłos rozmowy i kroków. Courtin wstał żywo, zbliżył się do okna i ujrzał przez szyby mężczyznę, którego służący odprowadzał do drzwi; mężczyzna ten trzymał w ręku wielką sakwę pustą, a zanim wyszedł, złożył tę sakwę i wsunąt ją do kieszni surduta. W chwili, gdy mężczyzna wyprzedził służącego, by wyjść drzwiami ogrodowemi, dzierżawca poznał notaryusza Loriot’a.
— Oho! — mruknął — i ten tutaj! i przynosi im pieniądze! Stanowczo dobre przeczucie przywiodło mnie do tego domu!
I Courtin powrócił na miejsce przed kominkiem, domyślając się, że nadeszła dla niego godzina posłuchania. Jakoż niebawem chłop bretoński wszedł, skinął na niego i wprowadził go do pokoju, w którym Pascal przyjmował Michała pierwszego wieczora. Tym razem Pascal siedział za stołem, zasłanym papierami i Courtin’owi zdawało się, że widzi blask złotych monet pod listami otwartymi, jakby umyślnie rozłożonymi, by to złoto ukryć.
Pan Pascal pochwycił badawcze spojrzenie dzierżawcy i przypisał je uczuciu ciekawego zdumienia, z ja-
Strona:PL Dumas - Wilczyce T1-4.djvu/734
Ta strona została przepisana.