To też służący Bretończyk, który szedł za dzierżawcą aż poza Loarę, widząc, że Courtin idzie prosto przed siebie i, jak człowiek mający sumienie czyste, nie obejrzał się nawet ani razu, niczem nie zdradzał jakiegokolwiek zaniepokojenia — powrócił do swego pana i powiedział mu, że niesłusznie posądził zacnego wieśniaka, który najwidoczniej nie miał żadnych złych zamiarów, tak, że pan Pascal nie tak surowo już obwiniał Michała za to, że obdarzył zaufaniem takiego wiernego sługę.
Wioska Saint-Philbert położona jest na krańcu kąta, jaki tworzy Boulogne, wpadając do jeziora Grand-Lieu, oraz na lewem wybrzeżu tej rzeki. Śród ubogich chat w jej pobliżu wznosi się dom z kamieni i cegieł, mający dach czerwony i zielone okiennice, otoczony snopami słomy i siana a pełen krów, owiec, kur, kaczek, z których jedne ryczą i beczą w oborach, inne gdaczą i kwaczą przed bramą, tarzając się w kurzu na drodze. Droga ta służy domowi owemu za dziedziniec, ogrody zaś, pełne płodnych drzew owocowych, a ciągnące się amfiteatralnie aż do wzgórza uwieńczonego ruinami, wznoszącemi się od północy nad jeziorem Grand-Lieu — zajmują miejsce dziedzińca właściwego.
Dom ten, to zajazd matki wdowy Picaut. Te ruiny, to szczątki starego zamczyska Saint-Philbert-de-Grand-Lieu.