Strona:PL Dumas - Wilczyce T1-4.djvu/779

Ta strona została przepisana.

lującą się na jej twarzy, nie chcieli jej przepuścić, nie uciekali się wszakże do przemocy i nie odpychali jej. Dermoncourt poznał Bertę i wskazał ją palcem księżnej, która wydała okrzyk.
— Generale — rzekła żywo — przyrzekłeś mi, że mnie nie rozłączysz z moimi przyjaciółmi; pozwól tej młodej dziewczynie podejść do mnie.
Na znak generała szeregi żołnierzy rozstąpiły się a Berta przybiegła do księżnej i padła przed nią na kolana.
— Łaski, łaski dla nieszczęśliwej, która mogła ocalić waszą królewską wysokość i nie uczyniła tego! Umrę, przeklinając tę złowrogą miłość, co uczyniła ze mnie mimowolną wspólniczkę zdrajców, którzy sprzedali waszą królewską wysokość...
— Nie wiem, co to znaczy, Berto — przerwała księżna, podnosząc młodą dziewczynę i podając jej rękę. — To, co czynisz w tej chwili, dowodzi, że, cokolwiek się stało, nie mogę cię o nic oskarżać wobec twojego oddania, o którern nazawsze pamięć zachowam... Ale chciałam pomówić z tobą o innej sprawie, moje dziecko; chciałam cię przeprosić za to, że przyczyniłam się do pomyłki, która stała się może przyczyną twojego nieszczęścia: chciałam ci powiedzieć...
— Wiem wszystko — odparła Berta, podnosząc na księżnę oczy od łez zaczerwienione.
— Biedne dziecko! — rzekła księżna, ściskając dłoń młodej dziewczyny — w takim razie pójdź ze mną. Czas i moje przywiązanie do ciebie ukoją ten ból, który rozumiem i szanuję.
— Przepraszam waszą królewską wysokość, że nie mogę jej być posłuszna; ale uczyniłam ślub i muszę