Strona:PL Dumas - Wilczyce T1-4.djvu/781

Ta strona została przepisana.

Berta przecisnęła się przez stłoczone szeregi ludu, przeszła, a raczej przebiegła, przez most Rousseau do zajazdu, gdzie czekał na nią ojciec.




XXIII.
Kat z ręki Boga.

Przez te trzy godziny, które Courtin spędził, skrępowany od stóp do głowy, na ziemi w ruinach Saint-Philbert obok trupa Józefa Picaufa, przeszedł przez wszystkie trwogi, jakie mogą dręczyć serce człowieka. Czuł ciągle na sobie cenny pas, ale to złoto tylko potęgowało jego rozpacz i jego trwogę.
Czy to złoto, które było dla niego cenniejsze, niż życie, nie wymknie mu się z ręki? Co to za nieznajomy, o którym Jakób mówił wdowie? Jakiej to zemsty tajemniczej miał się obawiać? Przed oczyma wójta z Logerie zaczęły się przesuwać postacie tych, którym w ciągu życia swego wyrządził krzywdę — a lista ich była długa — i groźne ich oblicza zaludniały stopniowo ciemną wieżę.
Pot śmiertelnej trwogi oblewał czoło Courtin’a; zdrajca szarpał się bezsilnie w swoich więzach, wydawał okrzyki raczej do ryków podobne. W głowie jego powstawał zamęt; blizki obłędu ze strachu i z rozpaczy, zwracał się do sztywnego trupa Jakóba Picaut’a, przyrzekał mu czwartą część, połowę, trzy czwarte swego złota, byleby tylko uwolnił go z więzów, ale odpowiadały mu jedynie sklepienia ponurym głosem echa i Cour-