Strona:PL Dumas - Wilczyce T1-4.djvu/792

Ta strona została przepisana.

które zastąpiły mu ukochanych; chciał, żeby jego ostatnia modlitwa była dla nich, podobnie jak jego myśl ostatnia. Ale wtem widmo stanęło mu przed oczyma: ujrzał Michel’a ojca, zbroczonego krwią, konającego na mchu w lasie; i Wandejczyk, wznosząc ręce ku niebu, zawołał:
— Boże wielki! jeśli się omyliłem, jeśli to była zbrodnia, przebacz mi ją, nie na tym świecie, ale na tamtym.
Poczem, jak gdyby ta ostatnia modlitwa wyczerpała jego ostatnie siły, zdawało się, że dusza opuszcza to ciało, które unosiło się nieruchome między dwiema falami, że opuszcza je w chwili, kiedy słońce, wschodząc z za gór, złociło pierwszymi brzaskami powierzchnię jeziora, w chwili, kiedy Courtin, wpadłszy w głębię, wydawał ostatnie tchnienie, w chwili, kiedy aresztowano Petit-Pierre’a!...

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Żołnierze prowadzili Michała do Nantes. Po niejakim czasie, porucznik, który dowodził małym oddziałem, zbliżył się do barona.
— Panie — rzekł — jesteś pan szlachcicem, a ponieważ i ja również mam zaszczyt nim być, przeto przykrość sprawia mi widok kajdanów na pańskich rękach; czy pan chce, żebyśmy je zamienili na słowo honoru?
— I owszem — odparł Michał — dziękuję panu bardzo i przysięgam, że z jakiejkolwiek strony nadeszłaby dla mnie pomoc, nie oddalę się bez pańskiego pozwolenia.
I obaj szli dalej pod rękę, tak, że ktokolwiekby ich spotkał, nie byłby mógł powiedzieć, który z nich jest więźniem.