— O jakich wilczycach? — spytał młodzieniec, rad, że rozmowa zwracała się na ten temat.
— O wilczycach z Machecoul’u... Zdawało mi się, że wspominałem panu, iż tak nazywano panny de Souday.
— Domyślasz się chyba, że jeszcze mniej niż o zającu! Zdaje mi się, że psy z Souday i psy z la Logerie, jak to mówią, nie polują razem.
— W każdym razie — odparł Courtin z tym drwiącym wyrazem twarzy, którego, mimo wysiłków, niejednokrotnie ukryć nie mógł — jeśli te psy nie polują razem, pan będzie mógł polować z ich psami.
— Co to znaczy?
— Niech pan spojrzy — odpiarł Courtin, przyciągając do siebie dwa psy, które trzymał na smyczy.
— Co to jest? — spytał młody baron.
— Co to jest? Złoty Galon i Allegro.
— Ale ja nie wiem, co to jest Złoty Galon i Allegro.
— To psy tego bandyty Jana Oullier’a.
— Dlaczego zabrałeś mu jego psy?
— Nie zabrałem mu ich; zasekwestrowałem mu je tylko.
— A to jakiem prawem?
— Podwójnem: przedewszystkiem jako właściciel, a potem jako wójt.
Courtin był wójtem wioski de la Logerie, składającej się z dwudziestu domów, i był z tego tytułu bardzo dumny.
— Czy zechcesz wyjaśnić mi bliżej to przysługujące ci prawo?
— Otóż, przedewszystkiem, jako wójt, konfiskuję psy, bo polują w porze, kiedy polowanie jest zabronione.
Strona:PL Dumas - Wilczyce T1-4.djvu/81
Ta strona została przepisana.