Strona:PL Dumas - Wojna kobieca.pdf/15

Ta strona została przepisana.

— A więc do tego postępowania żadna pana nie zmusza uraza?
— Nie! Bo gdybym miał jaką urazę do barona de Canolles, tobym go poprosił, żeby się ze mną strzelał lub rąbał; on zaś jest tak grzecznym, że nigdy nie odmawia wezwaniu podobnego rodzaju.
— A więc muszę wierzyć temu, coś pan powiedział?
— Sądzę, że nic lepszego nie możesz pan uczynić.
— Dobrze! czy masz pan list, będący dowodem niewiary panny de Lartigues?
— Oto jest! Lecz pozwolisz pan bez wyrzutu uczynić tu wzmiankę, że już po raz drugi go panu pokazuję.
Stary szlachcic rzucił zdała spojrzenie pełne smutku, na cienki papier, przez który widzieć można było przebijające czarne litery.
Młodzieniec rozwinął powoli list.
— Wszak pan poznajesz pismo?
— Tak, poznaję.
— A więc daj mi pan blankiet, a zaraz list mieć będziesz.
— Poczekaj pan. Jeszcze jedno pytanie.
— Słucham.
Tu młodzieniec spokojnie złożył list i schował do kieszeni.
— Takim sposobem dostałeś pan ten bilecik?
— Zaraz powiem panu.
— Słucham.
— Pan wiesz zapewne, że rozrzutny zarząd księcia d‘Epernon zrodził mu wiele kłopotów w Guyennie.
— Wiem, cóż dalej?
— Pan wiesz także bezwątpienia, że zarząd sknerczv kardynała Mazarini, narobił mu wiele kłopotów w stolicy?
— Jakąż z tem ma styczność kardynał Mazarini i książę d‘Epernon?
— Poczekaj pan: z tych dwóch przeciwnych zarządów wynikło coś bardzo podobnego do ogólnej wojny, w której każdy udział przyjmuje. Teraz, Mazarini prowadzi wojnę za królową, książę d‘Epennon za króla: koadjutor, za pana de Beaufort; pan de Larochefoucault za panią de Longueville; książę Orleński za pannę Soyon; Parlament za naród; nakoniec, księcia de Condé prowadzącego wojnę za Francję, wsadzono do więzienia. Ponieważ ja nicbym