Strona:PL Dumas - Wojna kobieca.pdf/31

Ta strona została przepisana.

cją za co ją cała Guyenna, nienawidzi inarówni z księciem... Więc pan jechałeś do tej kobiety?... — dodał młodzieniec z wyrzutem.
— Tak, przyznaję się... Ponieważ już wymieniłem jej imię, więc się nie wypieram. A chociaż nikt nie zna Nanony, wszyscy jej imię spotwarzają. Namona jest to zachwycająca kobieta, wierna swoim obietnicom, dopóki te jej przyjemność sprawiają i oddaną duszą i ciałem temu, kogo kocha.. Miałem się z nią dziś wieczerzać, lecz książę stanął na zawadzie. Gzy chcesz pan, żebym cię jutro jej przedstawił? iBo przecież książę odjedzie za parę godzin do Agen.
— Dziękuję panu — sucho odpowiedział młodzieniec. Znam pannę de üLartigues tylko z nazwiska, i nie mam chęci poznania jej bliżej.
— Przeciwnie, do kata! Nanona jest to kobieta pod każdym względem godna poznania.
Młodzieniec zmarszczył brwi.
— A! wybacz pan — rzekł zdziwiony podróżny — lecz sądziłem, że w pańskim wieku...
iBezwątpienia, w moim wieku przyjmują się już zazwyczaj podobne propozycje — odpowiedział młodzieniec, dostrzegłszy, że jego zbytnia surowość zły sprawia skutek — i jabym je chętnie przyjął, gdybym nie musiał wyjechać jeszcze tej nocy.
— Nim się rozstaniemy, niech się przynajmniej dowiem, kto mi tak wspaniale życie ocalił.
Młodzieniec zdawał się wahać, jednak po chwili rzekł:
— Jestem wicehrabia de Cambes.
— Aha... — powiedział podróżny — wiele słyszałem o przyjaciółce Księżnej de Condé, pięknej wicenrabinie de Canibes, posiadającej wiele dóbr około Bordeaux.
— To moja krewna — żywo odrzekł młodzieniec.
— Winszuję ci, wicehrabio; mówią, że piękność jej jest niezrównaną. Mam nadzieję, że przy sposobności przedstawisz mnie jej. Jestem baron de Canolles, kapitan w Nawalskim pułku; teraz korzystam z urlopu, udzielonego mi przez księcia d‘Epernon na prośbę panny de Lartigues.
— Baron de Canolles!... — zawołał wicehrabia, spoglądając na niego ze szczególną ciekawością, którą w nim