Strona:PL Dumas - Wojna kobieca.pdf/50

Ta strona została przepisana.

— Czekam — rzekła Nanona, powabnie kłaniając się. — Co Wasza książęca mość chciała wiedzieć?
— Chciałem wiedzieć, na czyje przyjęcie przygotowałaś kolację.
— Już ci powiedziałam, Mości książę, żem miała sen, co mi oznajmił, że chociaż opuściłeś mnie wczoraj, dziś jeszcze, znowu, do mnie powrócisz. A sny mnie nigdy nic zwodzą. Ta kolacja więc oczekuje na ciebie, kochany książę.
Książę skrzywił się, co ujść miało za ironiczny uśmiech.
— A te dwie poduszki? — spytał.
— Jakto! książę, przyjechawszy do mnie, chciałbyś na nocleg wracać do Libournu? O! jeśli tak, sen zawiódłby mnie tą razą, a on rokował, że książę pozostaniesz u mnie.
Książę po raz drugi skrzywił się, a skrzywienie to więcej jeszcze było znaczącem, niż pierwsze.
— A ten zachwycający negliż pani, ta miła woń, te wyborne pachnidła?...
— Jestem ubrana, jak zawsze, kiedy cię oczekuję, mości książę, a pachnidła zwykły uprzyjemniać mój buduar, gdyż sam mi mówiłeś, że je bardzo lubisz.
— A więc czekałaś na mnie?... — zapytał książę szyderczo.
— Co to jest!... — odpowiedziała Nanona, również brwi marszcząc — czy nie masz książę zamiaru zaglądania do szaf?... Czy czasem nie, jesteś zazdrosnym?
I tu parsknęła śmiechem.
Książę przybrał majestatyczną postać.
— Ja zazdrosnym!... O!... dzięki Bogu, nie jestem tyle śmiesznym! Będąc starym, wiem, że jestem stworzony nato, aby mnie oszukiwano; lecz tym, co mię oszukują, chciałbym przynajmniej dowieść, że nie jestem dudkiem.
— A jakże im tego dowiedziesz, Mości książę?... — zapytała Nanona — ciekawa jestem wiedzieć...
— O!... nie jest to tak trudnem, tymczasem pokażę ci tylko pewien papier.
— Mnie się już — nic nie śni; w moich latach nie miewa się snów; lecz zato odbieram listy. Przeczytaj ten, jest on dość zajmujący.
Nanona ze drżeniem odebrawszy z rąk księcia bilet, zmieszała się bardzo na widok charakteru pisma, jednak-