Strona:PL Dumas - Wojna kobieca.pdf/55

Ta strona została przepisana.

— Mów dalej, mów dalej!... — zawołał książę, zaczynając już wierzyć wymysłom pięknej gaskonki.
— A więc słuchaj, Mości książę... Ojciec mój był dość wziętym adwokatem; przed dwudziestu ośmioma laty, był jeszcze pięknym i młodym. Nim jeszcze się ożenił, pokochał matkę barona de Canolles, której nie chciano wydać za niego; ona bowiem była szlachcianką, on zaś niskiego urodzenia. Jak się to często zdarza, miłość była zmuszona nagrodzić pomyłkę losu. Pewnego więc razu, gdy baron de Conalles udał się w podróż... Teraz już rozumiesz?
— Rozumiem; lecz dlaczego przyjaźń twa z baronem tak późno się zaczęła?
— Dlatego, że dopiero po śmierci ojca dowiedziałam się, jakie nas łączą węzły; przytem, cała ta tajemnica zawierała się w liście, który baron oddał mi sam, nazywając mnie już siostrą.
— A gdzież ten list?
— Czyś książę zapomniał, że pożar pochłonął mi najdroższe kosztowności i wszystkie sekretne papiery.
— A prawda!... — rzekł książę.
— Już ze dwadzieścia razy zamierzałam opowiedzieć ci tę historję, będąc przekonaną, że wszystko uczynisz dla tego, którego kryjomo nazywam swym bratem; lecz baron zawsze mnie wstrzymywał, zawsze prosił, błagał, aby oszczędzać sławę jego matki, jeszcze żyjącej; byłam mu posłuszną, bom go pojmowała.
— A! czy doprawdy?... — rzekł rozczulony książę. Biedny Canolles!
— A przecież podobnem postępowaniem wyrzekał się szczęścia!... — dodała Nanona.
— Jak on ma piękną duszę — powiedział książę — to mu nawet zaszczyt przynosi.
— Ja mu przysięgłam, że ta tajemnica nigdy z ust moich nie wyjdzie. Lecz twoje podejrzenia, Mości książę, zniewoliły mnie do tego wyznania. Biada mi! zapomniałam o przysiędze; biada mi! zdradziłam tajemnicę mego brata!...
I Nanona zapłakała.
Książę rzucił się przed nią na kolana, okrywając pocałunkami ręce, które z osłabienia opuściła; tymczasem jej oczy, wzniesione ku niebu, zdawały się błagać Boga o przebaczenie krzywoprzysięstwa.