Strona:PL Dumas - Wojna kobieca.pdf/63

Ta strona została przepisana.

gdybym tu nie był potrzebny: ale, jak ci vicehrabio powiedziałem, moje znaczenie tak dalece wzrosło, że księżna zupełnie zabroniła mi wydalać się z fortecy, którą, zdaje się, chcą nam odebrać.
Wicehrabia wydał okrzyk trwogi.
— Jakto! ja mam jechać bez ciebie? jechać z jednym Pompée, który sto razy jest większym odemnie tchórzem? Przejechać pół Francji prawie samemu! O! nie! nie pojadę, przysięgam ci: umarłbym ze strachu, zanim dojechałbym do celu.
— O, wicehrabio... — zawołał Richon z głośnym śmiechem — zapomniałeś, widzę o szpadzie, wiszącej ci u boku?
— Śmiej się ile ci się podoba, ale nie pojadę. Księżna przyrzekła, że będziesz mi towarzyszył, a jedynie pod tym warunkiem na podróż przystałem.
— Rób co chcesz, vicehrabio — odrzekł Richon z udaną powagą — wszelako zupełnie liczą na ciebie w Chantilly; radzę ci więc nie chwiać się, bo książęta nie wiele mają cierpliwości, szczególniej, kiedy czekają na pieniądze.
— Jeszcze na domiar nieszczęścia — powiedział vicehrabia — muszę wyjechać w nocy.
— Tem lepiej — odrzekł Richon, śmiejąc się — nikt nie spostrzeże twej obawy; spotkasz nawet, vicehrabio, większych jeszcze od siebie tchórzów i zmusisz ich do ucieczki.
— Czy tak sądzisz?... — spytał vicehrabia, wcale niezaspokojony tą obietnicą.
— Zresztą jest środek na zaradzenie wszystkiemu — odrzekł Richon. Nieprawdaż, że się boisz o pieniądze? A więc zostaw u mnie, a ja odeślę je przez trzech lub czterech pewnych ludzi. Jednak, najlepiej będzie, jeżeli je sam odwieziesz, wicehrabio.
— Masz słuszność, pojadę Richonie, a ponieważ trzeba być zupełnie odważnym, sam odwiozę pieniądze. Z tego, coś mi powiedział, wnoszę, że Jej książęca mość więcej teraz potrzebuje złota, niż mnie samego; być więc może, że żleby mię przyjęto bez pieniędzy?
— Przecież powiedziałem ci, vicehrabio, że wyglądasz na bohatera: przy tem, wszędzie na drogach spotkać można królewskich żołnierzy, a wojna jeszcze się nie zaczęła.