Strona:PL Dumas - Wojna kobieca.pdf/84

Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ VIII.

Gdyby piorun uderzył nad głową Nanony, nie większejby ją nabawił trwogi, jak to niespodziane zjawienie się nowoprzybyłego.. Mimowolnie wypadł z ust jej bolesny okrzyk:
— Znowu on!
— Tak, ja, moja kochana siostrzyczko — odpowiedział tenże niezbyt miłym głosem. — Lecz wybacz mi — dodał, spostrzegłszy księcia d‘Epernon — być może, jestem natrętny?
I do ziemi skłonił się gubernatorowi Guyenny, który na jego powitanie odpowiedział życzliwym gestem.
— Cauvignac! — powiedziała Nanona tak cicho, że zdawało się, iż wyraz ten wymówiło jej serce, nie usta.
— Witaj, baronie de Canolles — rzekł książę z uśmiechem — twoja siostra i ja, o tobie tylko mówimy od wczorajszego wieczoru, odkąd pragniemy cię widzieć.
— A... chcieliście mnie widzieć! doprawdy? — rzekł Cauvignac, zwracając na Nanonę spojrzenie, malujące ironję i wątpliwość.
— Tak — odpowiedziała Nanona — książę chciał, żebym cię jemu przedstawiła.
— Tylko z obawy, aby nie być natrętnym — rzekł Cauvignac, kłaniając się księciu — nie chciałem prędzej dostąpić tego zaszczytu.
— W istocie, baronie — odpowiedział książę — podziwiałem twą delikatność: lecz z tem wszystkiem miałbym prawo poczynić ci pewne wyrzuty...
— Mnie, Mości książę, mnie chcesz czynić wyrzuty za moją delikatność!
— A tak, bo gdyby twoja dobra siostra, nie zajęła się twoimi interesami...