Strona:PL Dumas - Wojna kobieca T2.pdf/105

Ta strona została przepisana.

— Jestem bardzo szczęśliwy — rzekł, kłaniając się — że mię dopuszczono do zaszczytu przedstawienia się Waszej książęcej mości.
Wicehrabina, z której dziecko oczów nie spuszczało, dała mu znak, aby się odkłoniło, a ponieważ zdawało się jej, że Canolles chytrze badał wszystkie szczegóły tej sceny, odezwała się przeto złośliwym tonem:
— Synu mój, oficer ten jest baronem de Canolles, przysłanym od Jej Królewskiej Mości; daj mu swą rękę do pocałowania.
Słysząc to, baron zadrżał.
Pierrot posłuszny rozkazowi, pamiętny nauk Leneta, który stosownie do uczynionej obetnicy księżnej, podjął się jego wychowania, wyciągnął rękę, której ani zdążył, ani mógł przerobić na rękę panicza.
Canolles zmuszony był w pośród przytłumionego śmiechu obecnych, pocałować tę rękę, którą nawet człowiek mniej doświadczony od niego nie wziąłby za arystokratyczną.
— A!... wicehrabino — szepnął — drogo mi za ten pocałunek zapłacisz.
I z uszanowaniem skłonił się Pierrotowi, dziękując za uczyniony mu zaszczyt.
Potem, sądząc, że po tej ostatniej próbie nie wypadało mu dłużej zostawać w pokoju kobiety, odwrócił się ku wicehrabinie, mówiąc:
— Pani, dzisiejszy mój obowiązek skończony, pozostaje mi tylko prosić cię, pani, o pozwolenie odejścia.
— Oddal się pan — odrzekła Klara — widzisz, że wszyscy spokojnie się tu zachowujemy. Możesz więc spać bez obawy.
— Przed odejściem, muszę prosić Waszej książęcej mości o jedną łaskę.
— O cóż takiego? — spytała Klara z trwogą; z głosu bowiem barona poznała, że się chce odemścić.
— O wyświadczenie mi tejże samej łaski, którą dopiero co otrzymałem od syna Waszej książęcej mości.
Tym razem wicehrabina złapaną została, nie było sposobu odmówienia królewskiemu oficerowi łaski, o którą upraszał wobec zgromadzonego dworu.
Wicehrabina wyciągnęła ku niemu drżącą rękę.
Baron zbliżył się do łóżka, jakby do tronu królowej, koń-