Strona:PL Dumas - Wojna kobieca T2.pdf/114

Ta strona została przepisana.

pominasz pani, że wszystko staje się możliwem dla tego, co mówi w imienia swego króla?
— Panie de Camolles, sądzę, że przedewszystkiem jesteś szlachcicem, i że nie nadużyjesz położenia, w jakiem mnie postawiło poświęcenie się dla Jej książęcej mości.
— A! wicehrabino — odpowiedział Canolles — przedewszystkiem szalony jestem i pani wiesz o tem; któż bowiem prócz szalonego mógł uczynić to com ja uczynił? Ulituj się więc pani nad moją słabością; nie wysyłaj mnie z Chantilly, błagam cię o to!
— Więc ja ci, panie, ustępuję miejsca. Ja, pomimo twej woli, powrócę cię twym obowiązkom. Zobaczymy, czy ośmielisz się zatrzymać mnie siłą, czy zechcesz wystawić mnie i siebie na pośmiech i szyderstwo.
— Nie, nie, panie! — dodała wicehrabina tym słodkim głosem, który na baronie tak silne uczynił wrażenie, gdy go po raz pierwszy usłyszał — nie, bo przyznaj pan sam, że wiecznie w Chantilly pozostać nie możesz; przypomniawszy, że cię gdzieindziej z niecierpliwością oczekują.
Słowa te, które jak szum wiatru przebrzmiały w uszach Canollesa, przypomniały mu scenę w oberży Biscarrosa, kiedy wicehrabina dowiedziała się o związkach jego z Nanoną.
Wtedy to wszystko wytłumaczone mu zostało.
Bezsenność wicehrabiny nie pochodziła zobawy teraźniejszości, lecz ze wspomnień przeszłości.
Postanowienie jej nie widzieć się więcej z Canollesem, nie było skutkiem namysłu, lecz zazdrości.
Wtedy, między temi dwoma osobami nieruchomie naprzeciw siebie stojącemi, nastąpiła chwila milczenia, podczas której każda z nich wysłuchała rozmowę własnych swych myśli, przy silnem biciu serc w piersiach.
— A więc ona jest zazdrosną!... — pomyślał Canolles — zazdrosną! Oto! teraz pojmuję! Tak! tak! Chcę ona się przekonać, czy kocham ją tyle bym mógł dla niej poświęcić wszelką inną miłość! A więc to jest próba!
A wicehrabina myślała:
— Jestem tylko dla Canollesa przedmiotem rozrywki, spotkał mnie na drodze, bez wątpienia wtenczas, kiedy był zmuszony wyjechać z Guyenny i gonił za mną jak wędrownik za błędnem światełkiem; lecz serce jego zostało w tym małym domku otoczonym drzewami, do któ-